Egzorcyzmy i opętanie

Czym są Egzorcyzmy? według kościoła są próbą uwolnienia osoby, miejsca lub rzeczy od duszy nieczystej. Egzorcyzmowanie jest wykonywalne w kościołach za zamkniętymi drzwiami, więc mało kto wie, co dzieje się w czasie wypędzania diabła. Można rozróżnić kilka rodzajów i pośrednich stopni ingerencji demonicznych, od kuszenia po opętanie. Opętaniem określa się jako przejęcie kontroli nad ciałem i duszą człowieka przez złowrogiego ducha. Stan taki w efekcie prowadzi opętaną osobę do utraty całkowitej kontroli nad własnym ciałem. Opętania cechują się typowymi oznakami, po których możemy je rozpoznać. Opętani mówią nienaturalnym, a przede wszystkim nie swoim głosem, reagują strachem bądź stają się agresywni na widok symboli religijnych np. krzyży, choć nie zawsze. Każdy z nas może stać się ofiarą złych mocy, bez znaczenia, kim jest, w jakiego Boga wierzy… jeśli nikt nam nie pomoże, sami jesteśmy bezsilni w walce z demonem.

 Przebieg egzorcyzmów: 

W Kościele Katolickim pełne egzorcyzmy obejmują obszerne modlitwy wstępne, po których następują trzy różne egzorcyzmy właściwe. Sakramentalium udziela się z dala od tłumu, w kaplicy lub w odpowiednim miejscu, gdzie znajduje się widoczny wizerunek Ukrzyżowanego Chrystusa i obraz Najświętszej Maryi Panny. Poza kapłanem może wziąć w nim udział grupa świeckich, która ma za zadnie modlić się w intencji dręczonej osoby. Nie mogą jednak oni wypowiadać jakiejkolwiek formuły egzorcyzmu.Egzorcysta przygotowuje się modlitwą, w której prosi, aby mocą Chrystusa zdołał podjąć skuteczną walkę z złym duchem. Na początku celebracji błogosławi wodę i kropi nią osoby uczestniczące w obrzędzie. Następnie wzywa do modlitwy, która rozpoczyna się litanią do Świętych. Egzorcysta kończy modlitwę, wzywając Bożego miłosierdzia nad dręczoną osobą. Następuje recytacja Ps 90 lub kilku psalmów 6, w których wyraża się prośba o Boże zwycięstwo nad złym duchem. Kolejną czynnością jest czytanie Ewangelii J 1,1-14 albo innych fragmentów. Następnie kapłan nakłada ręce na osobę dręczoną, wypowiadając ustalone wezwania. Uczestnicy recytują wyznanie wiary albo odnawiają przyrzeczenia chrzcielne, po czym zanoszą modlitwę „Ojcze nasz”. W tej chwili szafarz ukazuje krzyż, błogosławi nim dręczoną osobę, mówiąc: „Panie, tchnieniem swoich ust odpędź złe duchy: rozkaż im, aby się stąd wyniosły, bo przybliżyło się Twoje Królestwo” .

Dopiero wtedy następuje kulminacyjny obrzędu egzorcyzmu, jakim są uroczyste modlitwy. Mają one charakter błagalny (w imię Chrystusa egzorcysta prosi Boga, aby zły duch odszedł od dręczonej osoby). Oprócz nich naprzemiennie stosowane są formuły rozkazujące, zawierające skierowany do Szatana nakaz, aby opuścił tę osobę. Wszystkie te czynności mogą być wielokrotnie powtarzane, aż do wyzwolenia danej osoby, z uwzględnieniem jednak jej stanu psychofizycznego. Obrzęd kończy się śpiewem dziękczynnym – Magnificat albo Benedictus, oraz kapłańskim błogosławieństwem (Por. zalecenia Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów).

(Źródło:www.kosciol.pl)

Przeklęte Obrazy cd

Obraz ten, zatytułowany „Hands Resist Him” powstał w 1972 roku w pracowni Billa Stonehama. Przedstawia on artystę, jako 5-cioletniego chłopca prowadzonego przez lalkę na obchód po jego inionych życiach.
Bill wyjaśnia, że ręce, za oknem są odzwierciedleniem jego poprzednich żyć, okno symbolizuje cienką „zasłonę”, bramę pomiędzy snem a rzeczywistoęcią. Natomisat lalka jest przewodnikiem chłopca po tym świecie.
Artysta nie wie jak to się stało że obraz zyskał miano „przeklętego”, ale ludzie, którzy zetknęli się z tym obrazem mieli bardzo dziwne przeżycia. Założyciel galerii, w której „Hands resist him” był wystawiany, zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach, z życiem pożegnał się rownież człowiek, który jako pierwszy opisał obraz w jednym z katalogów. Ludzie, ktorzy zetknęli się z obrazem mieli zawroty głowy, niektórzy mdleli. Wielu z nich widziało postacie z obrazu pojawiajace się w ich mieszkaniach, dzieci zaczynały płakać gdy patrzyły na obraz a niektóre z nich były tak przerażone, że wogóle na niego patrzeć nie chciały.
Obraz „Hands resist him” zostal sprzedany w 2000 roku na aukcjach Ebay za sumę 1,025.00 dolarów.

Wir Oregoński- Najdziwniejsze miejsce na Ziemi

Kiedy znajdziesz się w tym miejscu, masz wrażenie, że przyroda zwariowała. Zwierzęta instynktownie trzymają się z dala od tego miejsca. Nawet drzewa sprawiają wrażenie, jakby uległy wpływom siły, spod której nie mogą się wyzwolić. Ich gałęzie rosna w dól, a pnie pochylają się w kierunku magnetycznej pólnocy, chociaż nieopodal inne drzewa rosną prosto do góry.
To miejsce zwane jest Wirem Oregońskim. Leży nad brzegiem potoku Sardine, około 50km od Grant’s Pass w stanie Oregon. Wir ma w przybliżeniu 50 metrów średnicy. Mam mniej więcej kształt kulisty. Wewnątrz kręgu stoi stara, opuszczona stacja pomiarowa. Szopa jest skrzywiona, ale trudno powiedzieć, czy to z powodu przyciągania, czy też za sprawą pagórka na którym stoi. Kiedy wchodzi się do jej środka czuje się potężne przyciąganie z dołu, jakby grawitacja nagle wzrosła. Mimowonie ludzie pochylają się pod kątem około dziesięciu stopni w kierunku kręgu. Wielu naukowców prowadzi eksperymenty w wirze, próbując rozwiązać jego zagadkę. Stalowa kula o wadze 14 kg powieszona na łańcuchu spuszczonym ze stropu stodoły wisi pod kątem, podważając prawo grawitacji. Nawet dym z papierosów zachowuje się inaczej. Wypuszczony w szopie wiruje coraz prędzej aż zupełnie znika. Gdy na pochyłej desce stawia się pusty słoik, zaczyna on sam „wędrować” pod górę. Według indian miejsce to jest przeklęte.

Olbrzymy na Ziemi

Czy naszą planetę naprawdę zamieszkiwały legendarne olbrzymy, pojawiające się w folklorze niemal każdego narodu? Poniżej kilka dowodów na to, że tak:

– Sześciopalczaste i posiadające piętę o szerokości 25 centymetrów ludzkie ślady odnalezione odciśnięte w twardej skale w Brayton w stanie Tennessee (USA). Co jeszcze dziwniejsze, w pobliżu odnaleziono tropy ,,konia – olbrzyma”, o szerokości ponad 25 cm.

– Niezwykłe znalezisko wydobyte spod ziemi przez żołnierzy budujących magazyn prochu w Lampock Rancho w Kalifornii w 1833 roku. Tym znaleziskiem był szkielet niemalże czterometrowego człowieka. Olbrzym miał po dwa rzędy zębów w każdej szczęce, a jego ciało otaczały muszle i kamienie ozdobione nieznanymi znakami. Podobny szkielet wydobyto na wyspie Santa Rosa w Kalifornii. Tym razem jednak dziwna istota wyposażona była w cztery rzędy zębów.

– Znalezisko z Crittenden (Arizona) z 1891 roku. Pracujący przy budowie biurowca robotnicy wydobyli spod ziemi wielki sarkofag kamienny. Wezwani na miejsce odkrycia specjaliści i przedstawiciele miejscowych stwierdzili, że wewnątrz sarkofagu znajduje się trumna o ludzkich kształtach, w jej wnętrzu odnaleziono niemal całkowicie zniszczone zębem czasu szczątki ludzkie. Najdziwniejsze było to, że musiał on mieć przynajmniej cztery metry wzrostu, a wnioskując z rysunków wyrytych wewnątrz trumny, miał on sześć palców u rąk i u nóg.

– Skamieniały olbrzym odkryty w 1895 roku przez dr Dyera podczas badań mineralogicznych w County Antrim w Irlandii, mierzył 12 stóp i 2 cale wysokości (ok. 3,7 metra), długość rąk 4 stopy i 6 cali (1,37 metra), ważył ponad 2 tony. Jego prawa stopa wyposażona była w sześć palców. Po długich dyskusjach mających na celu ustalenie właściciela znaleziska, okazało się, że nie wiadomo gdzie podział się olbrzym.

– Olbrzymie ludzkie ślady odciśnięte w pobliżu tropów wielkich mięsożernych dinozaurów, odkryte 12 km na wschód od Mont Vernon w Kentucky (USA) oraz w pobliżu miejscowości Glen Rose i Walnut Springs w Teksasie (USA). W Glen Rose płynie rzeczka Paluxy River, na dnie której, w jednej warstwie geologicznej (dowód na to, że ślady powstały w tym samym czasie) odnaleziono dziesiątki śladów ludzi i dinozaurów. Ludzkie, pięciopalczaste tym razem, ślady mają po ok. 50-70 cm długości i ok. 20 cm szerokości. Większość z nich jest większa od tropów prehistorycznych gadów. Na temat tego przedziwnego zjawiska wciąż trwa zażarty spór pomiędzy antropologami i paleontologami.

Przedstawione powyżej przykłady są tylko częścią poszlak mogących sugerować, że kiedyś na ziemi żyli przedstawiciele ogromnej rasy ludzkiej charakteryzującej się nie tylko rozmiarami ciała, ale również innymi dziwnymi szczegółami anatomicznymi, jak np. kilkoma rzędami zębów lub sześcioma palcami u dłoni i stóp.

Żródło: http://www.paranormalium.pl

Ludzie- Komputery…Dar czy przekleństwo?

Na pewno każdy z Was słyszał o ludziach komputerach. Potrafią oni przeczytać książkę, po czym odtworzyć ją z detalami (słowo po słowie)! Od dawna wiadomo, że nasz mózg przechowuje wszystko czego dowiedział się przez całe życie. Niestety nadal nie wiemy jak wywołać te ukryte informacje z podświadomości…

Eliasz z Wilna był człowiekiem, który swój talent uznawał za przekleństwo. Pamiętał wszystko co przeczytał. Wystarczyło, by przeczytał książkę jeden raz i w dowolnym momencie mógł przypomnieć sobie wybraną stronę, czy fragment. Przeczytał ponad dwa tysiące książek i nawet gdy bardzo chciał zapomnieć o którejś było to niemożliwe. Francuski polityk Leon Gambetta potrafił recytować na wyki tysiące stron z Victora Hugo, od początku i od końca lub zaczynać z dowolnego miejsca. Słynny grecki uczony Richard Porson posiadał podobną zdolność, z tym że potrafił cytować stronę po stronie niemal wszystkie książki, jakie przeczytał. Innym typem niezwykłej pamięci obdarzony był Harry Nelson Pillsbury, który zdobył w Ameryce tytuł „czarnoksiężnika szachów”. Potrafił dokładnie zapamiętać rozkład figur oraz ponad tysiąc ruchów na dwudziestu szachownicach, co pozwoliło mu rozegrać dwadzieścia partii jednocześnie z zawiązanymi oczami. Czasem, żeby odprężyć się między kolejnymi grami, równocześnie grał w karty, też z opaską na oczach. Mathurin Veyssiere, bibliotekarz króla Prus, posiadał nadzwyczajną pamięć do dźwięków. Usłyszawszy raz zdanie w jakkolwiek języku, umiał powtórzyć je z właściwą wymową i akcentem. Kiedyś, dla sprawdzenia jego możliwości, dwunastu posłów za granicznych, z których każdy mówił innym językiem, wypowie działo po jednym zdaniu, a Veyssiere jednym tchem powtórzył wszystkie, nie robiąc ani jednego błędu.Zdolność do błyskawicznego rozwiązania zadań matematycznych jest rzadka, ale posiedli tę umiejętność ludzie, nazywani żywymi komputerami. Jednym z nich był Zerah Colburn z Vermont. Jako dziecko zwrócił na siebie uwagę sprawnością, z jaką rozwiązał zadania matematyczne. W wieku ośmiu lat zawieziono go do Londynu, gdzie przebywał pod obserwacją naukowców. Poddano go intensywnym testom, których wyniki były zdumiewające, ponieważ nie znał on nawet podstawowych zasad arytmetyki, a mimo to bez wahania podawał prawidłowe wyniki takich działań jak wyciągnięcie pierwiastka trzeciego stopnia z liczby 268336125, z równoczesnym podnoszeniem cyfry 8 do szesnastej potęgi. W czasie eksperymentów chłopiec został zapytany przez księcia Gloucester, w jaki sposób pomnożył 21735 przez 543, na co odpowiedział, że po prostu pomnożył 65205 przez 181. Chociaż dawał właściwe odpowiedzi, nie był w stanie wyjaśnić, jak to robi. Innym genialnym matematykiem był stary niewolnik amerykański o imieniu Tom. Urodził się w Afryce, gdzie został schwytany przez handlarzy niewolników i sprzedany w niewolę w stanie Wirginia. Do chwili ukończenia siedemdziesięciu jeden lat praktycznie nie było powodu, aby traktować go inaczej niż zwykłego niewolnika. Pewnego gorącego popołudnia w sierpniu 1779 roku Tom stał w rogu ogrodzenia plantacji swego pana, czekając, aż nadzorca przydzieli mu następną robotę do wykonania. Był jednym z niewielkiej grupy siedmiu obdartych niewolników, którzy stali cierpliwie, podczas gdy nadzorca i właściciel plantacji próbowali rozwiązać rachunek arytmetyczny. Ile wart był zbiór na tej farmie, licząc po aktualnych cenach tytoniu? Właściciel wymienił pewną sumę, ale nadzorcy wyszedł inny wynik. Obaj byli ludźmi upartymi i obaj byli słabi w prostych działaniach arytmetycznych. Liczyli i kłócili się. Zaczynali już wybuchać gniewem, gdy właściciel klnąc, rzucił na ziemię ołówek i papier. Wtedy stary Tom zdjął swój sflaczały filcowy kapelusz i wystąpił naprzód. Panie – powiedział – mogę podać odpowiedź na to wyliczenie. Zaskoczony właściciel zachęcił Toma do podania wyniku i Tom natychmiast wymienił sumę, która później okazała się prawidłowa. Okazało się też, że zarówno właściciel plantacji, jak i nadzorca pomylili się w swoich obliczeniach. Nauczyciel, który potwierdził poprawność wyniku podanego przez Toma, zaczął egzaminować niewolnika analfabetę. Stary Tom wysłuchiwał zadań i natychmiast podawał rozwiązania. Jedno z zadań, które nauczyciel opracował na ten egzamin, wymagało od starego niewolnika przeliczenia siedemdziesięciu lat, dwunastu dni i dwunastu godzin na sekundy. Po dziewięćdziesięciu sekundach stary Tom podał odpowiedź. Nauczyciel i właściciel plantacji pokręcili głowami. Niestety, odpowiedź starego niewolnika nie zgadzała się z ich wynikami. Później, gdy ponownie sprawdzili swoje obliczenia, odkryli, że wynik Toma był prawidłowy. Nie uwzględnili oni lat przestępnych – błąd, którego Tom nie popełnił. Tom stał się sensacją, a jego dumny właściciel odrzucił wiele kuszących ofert sprzedania go organizatorom różnych imprez. Pozwolił naukowcom przyjeżdżać i egzaminować Toma. Wszyscy bez wyjątku wyjeżdżali z rozwiązanymi zadaniami, ale bez odpowiedzi, w jaki sposób stary niewolnik może działać jak „żywa maszyna licząca”. Innym Murzynem, którego dziwne możliwości zaskoczyły specjalistów, był Charles Cansler z Konxville. Należał on do grona adwokatów i był także dyrektorem szkoły ogólnokształcącej dla Murzynów w Konxyille. Od 1915 roku Cansler jeździł po kraju, dając pokazy swoich nadzwyczajnych zdolności. Potrafił przeprowadzić w pamięci obliczenia sięgające miliardów i potrafił też natychmiast podać ich wartości podniesione do kwadratu, pokonując najlepsze ówczesne maszyny do liczenia. Występy rozpoczynał zwykle jednym ze swoich najbardziej efektownych popisów. Siadał tyłem do tablicy z dokładnie zawiązanymi oczyma, widzowie zaś wypisywali na niej długie kolumny liczb. Następnie Cansler odsłaniał oczy, podchodził do tablicy i natychmiast zapisywał prawidłową sumę wszystkich liczb. W czasie trzech czy czterech sekund, których potrzebował, aby przejść przez scenę, jego umysł wykonał obliczenia. Wysoki poziom inteligencji Canslera pozostawał w dużym kontraście z poziomem umysłowym, który charakteryzował wielu podobnych fenomenów matematycznych. Jedidah Buxton, podobnie jak Tom, był analfabetą. Urodził się w Anglii w l707 roku, nie miał żadnego wykształcenia, lecz z niewiadomego powodu był zawsze zafascynowany liczbami i właściwie nie potrafił skoncentrować się na niczym innym. Jako dziecko obliczał w pamięci ilość ziaren soczewicy w zupie czy drobin soli w solniczce. W kościele siedział cicho podczas całego nabożeństwa, ale gdy się już skończyło, nie mógł sobie nic z niego przypomnieć, z wyjątkiem ilości słów w kazaniu. Kiedy szedł przez pole, potrafił powiedzieć, ile ma ono cali kwadratowych. Obliczył kiedyś dla zabawy, ile byłoby warte ćwierć pensa podwojone sto trzydzieści dziewięć razy. W funtach szterlingach wynik odpowiada dziewiętnastocyfrowej liczbie. Poproszono Buxtona , aby pomnożył tę fantastyczną sumę przez samą siebie. Wkrótce przedstawił on prawidłową odpowiedź, wyjaśniając, że pracował nad nią z przerwami. Osobliwością osiągnięć Buxtona było to, że gdy już zabrał się do skomplikowanego zadania, mógł o nim nie myśleć i zajmować się swoimi codziennymi czynnościami! To tak jakby jego mózg był o oddzielną maszyną, która gdy już rozpocznie pracę, dalej samodzielnie przeprowadza skomplikowane działania. Takich zadziwiających przykładów jest dużo więcej. Na razie nikt wprawdzie nie potrafi przedstawić mechanizmu tych zjawisk, ale nie może ulegać wątpliwości, że umysł ludzki jest krainą niewiarygodnych możliwości.

Źródło: Faktor X

Duchy autostopowicze

Autostopowicz jest duchem osoby, która umarła, jednak nie zdaje sobie z tego sprawy. Istnieje dzięki energii ludzi, którzy ją podwożą. Najczęściej widma autostopowiczów są dziećmi. Starają się zobaczyć z bliskimi, jednak ogromna ilość energii, której potrzebują na dojazd do domu szybko się kończy, najczęściej już w samochodzie. Duchy często pozostawiają po sobie dowody np. chusteczki, apaszki itd. Zdarzały się również przypadki, kiedy kierowcą po takiej podróży ginęły jakieś przedmioty. Znajdywano je później na grobie zmarłej osoby widmo…Rodziny duchów mówią kierowcą, że nie byli pierwszymi, którzy podwozili ich zmarłych bliskich

Prawdopodobnie w 1969r. jadąc samochodem kierowca zobaczył młodą dziewczyną, proszącą o podwiezienie. Podczas jazdy dziewczyna cały czas mówiła, podając adres, oraz wspominając, że dzień później ma wyjść za mąż. Kiedy dojeżdżał Maidstone, dziewczyna przestała mówić, a kiedy mężczyzna odwrócił się do niej, ze zdumieniem stwierdził, że jej tam nie ma. Podczas jazdy utrzymywał dużą prędkość tak, że trudno byłoby wyskoczyć w trakcie jazdy. Kiedy mężczyzna poszedł pod wskazany adres, stara kobieta, która tam mieszkała, stwierdziła, że opisał jej zmarłą córkę. Tragedia miała mieć miejsce na tamtej drodze trzy lata wcześniej w przeddzień jej ślubu, a od tamtej pory w rocznicę śmierci dziewczyna miała się objawiać na drodze przypadkowym kierowcom.

Obraz, który zabija

Klątwa płaczącego chłopca” taki tytuł nosi obraz namalowany przez pewnego hiszpańskiego malarza. Krótko po jego ukończeniu doszczętnie spłonęła pracownia artysty, a następnie tragicznie zginął chłopiec, którego wizerunek znajduje się na obrazie. I to był dopiero początek szeregu przerażających wydarzeń. Latem i jesienią 1985 roku w Wielkiej Brytanii odnotowano serię bardzo dziwnych pożarów, które nagle wybuchały w prywatnych domach, w większości doszczętnie je trawiąc. Okazało się, iż za każdym razem w zgliszczach odnajdywano nietkniętą reprodukcję „Klątwy płaczącego chłopca”. W żadnym z domów nie znaleziono przyczyny pożaru. Informacje o podobnych dziwnych, niewytłumaczalnych pożarach pochodzą z Leeds, Nottingham, Oxfordshire oraz z wyspy Wight. Istnieje również relacja mówiąca o incydencie, który miał miejsce na terenie USA. Pewien mężczyzna, ze strachem w głosie, opowiada jak w latach 80-siątych jego dziadek mieszkający w Devenport wszedł w posiadanie jednej z kopii „Płaczącego chłopca” . „Bardzo często odwiedzałem dziadka w domu, panowała tam taka ciepła atmosfera, zawsze czułem się tam tak bezpiecznie. Jednak, gdy patrzyłem w stronę tego „diabelskiego” obrazu, cały spokój znikał, i nagle pojawiały się strach i przerażenie” . Mężczyzna z wielkim przejęciem stwierdza, że wyraźnie czuł emanującą z obrazu negatywną, wręcz „demoniczną” energię. Co więcej, opowiada, że ciągle na plecach odczuwał wzrok znajdującego się na nim chłopca. Było to niezwykle silne, jeżące włosy na głowie uczucie. W roku 1983 jego dziadek musiał wyjechać. Po powrocie zobaczył, że po jego domu zostały jedynie zgliszcza. Nietknięta przez ogień pozostała jedynie „Klątwa płaczącego chłopca” oraz album ze zdjęciami wnuka. Jest to jedyny przypadek, w którym oprócz obrazu ocalało coś jeszcze…

(Źródło http://www.przerazacze.prv.pl/)